30 listopada

Dziś zanucę Ci kolędę - Joanna Szarańska

Dziś zanucę Ci kolędę - Joanna Szarańska

 Wolicie tradycyjne kolędy czy raczej świąteczne hity? Ja chyba te drugie, gdy tylko nastaje grudzień mój Spotify ciągle brzmi świątecznymi playlistami. Do kolęd mam jednak sentyment, kojarzą się z latami młodości, no a w same święta nadają niepowtarzalny klimat.


Tymczasem Joanna Szarańska zaprasza nas na kolędowanie! I to takie z przebraniami i chodzeniem po domach. Przyznam, że ta tradycja nie funkcjonuje w mojej okolicy. Po świętach chodzą przebierańcy, ale wodzący niedźwiedzia, a nie kolędujący. Kolęda kojarzy mi się tylko ze sztuczna i niezręczną wizytą księdza 😅 Główna bohaterka #dziszanucecikolede zostaje wmanewrowania w takie właśnie kolędowanie. Chodzą po domach, odkrywają skrywane za drzwiami sekrety, podarowują chwilę radości i idą dalej. Niby człowiek wie, że ile domów, tyle historii, a jednak sobie nie uświadamia jakie historie kryją się za każdym człowiekiem.

Niech no zacytuję klasyka: „Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób” (to Tołstoj). I tak jest z mieszkańcami pewnego małego miasteczka, których odwiedzają kolędnicy. I o ile autorka przejmująco i z dużym wyczuciem snuła opowieści tych rodzin, o tyle nie do końca przekonała mnie formuła zgodnie z którą wspomnienia te pojawiały się gdy została odśpiewana kolęda. Chociaż gdyby głębiej o tym pomyśleć, to tak właśnie działają kolędy: znane nam od dziecka, przywołują wiele wspomnień gdy wybrzmią w ten świąteczny czas. A wracając do samych historii odwiedzanych przez kolędników gospodarstw domowych - były nostalgiczne, przejmujące, wciągające, takie że gdy kolędnicy szli dalej miałam nadzieję, że jeszcze czegoś się o nich dowiemy!

Autorka stworzyła powieść o bardzo ciekawej i oryginalnej kompozycji, choć dla mnie trochę zbyt uduchowioną, trochę za dużo akcentów religijnych się w niej pojawiło (jak na mój gust). Jednocześnie niezwykle pouczającym było zaglądanie do poszczególnych rodzin, choć żałuję, że tak niewiele dowiadujemy się o ich dalszych losach, które w finale trochę są zaakcentowane, ale jednak trochę za mało.
To książka, która ma dar pobudzania wspomnień, rozmyślania na tematy ważne i trudne.

To bardzo świąteczna opowieść. Tak jak większość książek skupia się raczej na zimowych akcentach, na takich świętach odczepionych trochę od kościoła, tak tutaj mamy jedną z najbardziej świątecznych powieści, jakie czytałam. Dla jednych będzie to atut, dla innych trochę problem. Do której grupy byście nie należeli, jestem przekonana, że podczas lektury będziecie nucić w głowie kolędy razem z kolędnikami 🤭

A na koniec autorka ma wyjątkową niespodziankę dla swoich czytelników! Zamieszczone opowiadanie rozgrzało moje serduszko. Ach jak przyjemnie było wrócić do tak lubianych bohaterów, poznać ich dalsze losy i zajrzeć co słychać u nich w kolejne święta! Bardzo dziękuje za taki cudowny prezent! ♥️

29 listopada

Chcę byś była w moim życiu - Klaudia Muniak

Chcę byś była w moim życiu - Klaudia Muniak

Pieczecie w tym roku pierniczki? A może już się za nie zabraliście? Ja pod wpływem "Chcę byś była w moim życiu nieco nabrałam ochoty na takie działania, choć poprzednie lata nauczyły mnie, że najlepsze pierniczki to takie, które zrobi ktoś 🤣

Świąteczna propozycja od Klaudii Muniak to poruszająca opowieść pełna wspomnień i świątecznych przygotowań z nutą nostalgii, niepewności i walki ze świąteczną traumą. Główna bohaterka stara się jak może, aby pierwszy raz od 4 lat przygotować prawdziwe święta, polskie święta z brytyjskim akcentem, bo przecież mieszka w Londynie. Nie brakuje także wątku romantycznego, bo Zuza tuż przed świetami dorabia się dwóch przystojnych sąsiadów. W pięknej zimowej aurze (jak na warunki klimatyczne Londynu) poznaje się bliżej z jednym z nich i wszystko wskazuje na to, że młodych ciągnie do siebie.

Dzięki temu, że Klaudia osadziła akcję swojej powieści w Londynie, poczułam powiew świeżości. Mimo że była to już któraś z kolei świąteczna książka w tym roku, miałam poczucie, że jest nieco inna od pozostałych.
Ważne w tej historii są także trudne relacje rodzinne, zwłaszcza po tym, co wydarzyło się te kilka lat wstecz. Główna bohaterka ma świetną osobowość, mogłabym się z nią zaprzyjaźnić. Z sercem na dłoni wychodzi do innych, choć ma za sobą trudne przejścia. Szuka szczęścia i spokoju ducha, chce być obecna w życiu innych, bliskich jej osób. Czy Zuza spędzi wymarzone święta z rodzin? Czy trud włożony w upieczenie idealnych pierniczków nie pójdzie ma marne? Tego dowiecie się sięgając po tę książkę. Rozgrzeje Wasze serduszka, udowodni, ze niezależnie od okoliczności można spędzić dobre święta, trzeba tylko się dostosować i dać się ponieść duchowi świąt.


29 listopada

Finalistka - Magdalena Majcher

Finalistka - Magdalena Majcher



Przenieśmy się do wczesnych lat 90-tych. Nie będzie to trudne, gdy sięgniecie po finalistkę, albowiem Magda Majcher tak zgrabnie maluje sytuacje opisywane w książce, że idealnie można się wczuć w ówczesne czasy. Ten specyficzny klimat, określona moda i mentalność.

Piękna i młoda kobieta, stawiająca pierwsze kroki w modelingu, zwyciężczyni wyborów miss z dużą szansą na zdobycie korony Miss Polski.
Całe życie przed nią, kariera, miłość, plany i marzenia.
.
I on, mężczyzna, którego tok myślenia autorka przedstawiła doskonale, on, który ma obsesję na punkcie Agaty Szklarskiej. On, który jest zafascynowany modelką.
Do czego może doprowadzić chora fascynacja? Jak rodzi się obsesja? Czy temu, co wydarzyło się później można było zapobiec? Wiele pytań, na które odpowiedź znajduje się w Finalistce.
.
To kolejne z cyklu truecrime powieść autorki. Tym razem chciałabym docenić w szczególny sposób to, jak opisany został złoczyńca w tej historii, z jaką dokładnością został opisany każdy etap jego obsesji. Czułam się jakbym miała pełny wgląd w jego umysł. A i tak pozostawiona zostałam z pytaniem: dlaczego.

Niezwykle doceniam też to, o czym napomknęłam na początku: niezwykle obrazowo opisane czas i miejsce akcji. Ale tam jest utrzymany klimat! Świetna robota.

To opowieść inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, trochę mi przeszkadzało, że imiona zostały zmienione, zwłaszcza że łatwo zidentyfikować o kim toczy się opowieść. Jednocześnie rozumiem czemu te dane zostały zmienione więc… No nie mam żalu.
.
Nie wspomniałabym o najważniejszym: Magdalena Majcher porusza w swojej najnowszej książce bardzo ważny problem stalkingu, który w okresie, gdy toczyła się akcja książki nie był nawet prawnie uregulowany, a który obecnie jest wciąż trudny do zdefiniowania i udowodnienia. Choć akcja toczy się w latach 90-tych, nie oznacza to, że poruszony problem nie jest aktualny także w obecnych czasach.
.
Kolejna świetnie napisana historia, szkoda tylko że wydarzyła się naprawdę.

24 września

Koniec samotności - Janusz Leon Wiśniewski

Koniec samotności - Janusz Leon Wiśniewski




Czekałam na ten moment od stycznia 2017 roku, kiedy Janusz Leon Wiśniewski publicznie ogłosił, że powstanie kontynuacja kultowej Samotności w sieci. Trzeba tutaj przypomnieć, że Samotność w sieci została wydana w 2001 roku i opowiada o romansie nawiązanym przez Internet (podkreślam, wydana w 2001 roku! Zastanówcie się, czy w ogóle słyszeliście wtedy o czymś takim jak połączenie internetowe, komunikatory i maile). Ja po jej lekturę sięgnęłam chyba jakoś pod koniec pierwszej dekady XXI i już wtedy wydawała mi się nieco archaiczna i traktowałam ją jak jeden z rozdziałów wielkiej księgi o historii Internetu. Wzbudziła za to wiele emocji i na zawsze została w mojej pamięci. Mogę powiedzieć, że Samotność w sieci to jedna z najważniejszych książek mojego życia. Być może przez to, jak wiele pobocznych historii wbijających się w pamięć w sobie zawiera być może przez moją słabość do bohaterów-naukowców a może uznanie dla naukowych wątków. Najważniejsze, że 18 lat później na półkach księgarni pojawia się Koniec samotności.

Miałam duże obawy co do tego, w jaki sposób autor podejdzie do tematu kontynuacji. Bo to trochę tak, jak po wielu latach wydano "kontynuację" Harrego Pottera (Harry Potter i przeklęte dziecko), a to moim zdaniem był mocno średni jakościowo pomysł. Poza tym przecież WSZYSTKO się zmieniło. Tymczasem uważam, że autor tą książką chciał się rozliczyć z bestsellerem, jaki napisał wiele lat temu i z konsekwencjami, jakie ta pozycja przyniosła dla niego, ale także dla czytelników, którzy lawinowo pisali do autora swoje przemyślenia dotyczące lektury. To w jaki sposób Wiśniewski nawiązuje do Samotności w sieci uważam za bardzo odważny i oryginalny pomysł, ale jak najbardziej udany! Niemniej, aby móc cieszyć się lekturą, zrozumieć ją i odpowiednio przeżyć totalnie obowiązkowo trzeba znać Samotność w sieci. Bez tego nie macie po co czytać tej książki.

Koniec samotności to historia Jakuba i Nadii, przedstawicieli młodego pokolenia, obywateli świata, którzy mają nieograniczone możliwości rozwoju i wyboru ścieżek życiowych. Pewnego dnia chłopak przyłapuje swoją dziewczynę płaczącą nad książką, TĄ książką. Zabiera ją do swojego domu, a kiedy jego matka zauważa, jaką książkę czyta Jakub odżywają w niej wspomnienia, ale i pojawiają się obawy, że jej sekret po wielu latach ujrzy światło dzienne. Pewnie już się domyślacie, że ta matką jest główną bohaterka Samotności w sieci. To wielopoziomowa opowieść o emocjach (przecież nikt tak pięknie nie pisze o miłości jak Janusz Leon Wiśniewski), opowieść nie tylko o miłości romantycznej, ale także o miłości dziecka do rodziców i trosce rodzicielskiej, samotności i osamotnieniu a także zagubieniu we współczesnym świecie.

Samotność w sieci pojawia się na kartach tej powieści wielokrotnie, wszak to bestseller, który znają starzy i młodzi, kobiety i mężczyźni, a każdy ma coś do powiedzenia na temat tej lektury, każdy zapamiętał z niej zupełnie coś innego. I to jest właśnie dar Janusza Leona Wiśniewskiego, który swoje powieści traktuje jako pretekst do snucia rozważań na temat kondycji współczesnego społeczeństwa, aktualnych problemów, nowinek technologicznych i ich wpływu na nasze życie. Tak było w samotności w sieci, tak jest i w Końcu samotności. Choć pewne problemy pozostają aktualne, to otoczenie i rzeczywistość są skrajnie różne.

Bardzo szanuję Pana Wiśniewskiego jako autora. Dzięki temu że jest naukowcem, lektura jego książek zawsze wnosi do mojego życia jakąś nową wiedzę. Nie podejrzewałam jednak, że ma na tyle dystansu do siebie, aby przemycić do tej książki także siebie! Chociaż biorąc pod uwagę jego aktorski epizod w ekranizacji własnej powieści mogliśmy się tego spodziewać :)

Autor tak poprowadził narrację, że już do końca życia będę się zastanawiać, co w książkach Wiśniewskiego jest prawdą, a co tylko wytworem wyobraźni autora. Powiadają, że pisarz to zawód, w którym kradzież jest zalegalizowana. Pisarz chłonie opowieści zwykłych ludzi i wciąga je do opowiadanych historii. Wciąż otwartym pozostaje pytanie: czy historia opowiedziana w Samotności w sieci wydarzyła się naprawdę?



05 czerwca

Jedyne takie miejsce - Klaudia Bianek

Jedyne takie miejsce - Klaudia Bianek




Jedyne takie miejsce” to jeden z najgłośniejszych debiutów książkowych tego roku. Nic dziwnego, skoro powieść ta wygrała w konkursie organizowanym przez Wydawnictwo Czwarta Strona, a historia napisana przez Klaudię okazała się tą jedną, jedyną – najlepszą i najbardziej wyjątkową, która doczekała się premiery kilka tygodni temu.

Na początku wydawało mi się, że „Jedyne takie miejsce” to taka zwyczajna historia miłosna o parze nastolatków z problemami. Ona, nastoletnia matka nie za bardzo radząca sobie w relacjach społecznych, zamknięta w sobie oraz zupełnie pozbawiona wiary w siebie na skutek przykrych zdarzeń z przeszłości. I on, „książę na białym koniu”, który zjawia się w jej życiu i zamienia je w bajkę powoli burząc mur, który wokół siebie wybudowała. Ale to nie tak, bo historia, która zdarzyła się w domach pod lasem nieopodal Groszkowic, w jedynym takim miejscu skrywa wiele innych emocji, które autorka maluje tak dokładnie, że nie sposób nie odczuwać ich razem z bohaterami. Zresztą, to nie tylko historia rodzącego się uczucia pomiędzy Leną i Alanem, ale przede wszystkim opowieść o sile (i słabości) rodzinnych więzi, a także o mądrości, jaką zdobywamy w ciągu życia, by na starość potrafić z niej korzystać z rozwagą. To w końcu opowieść o naprawdę magicznym jedynym takim miejscu, w którym czas płynie wolniej, życie toczy się w rytmie zgodnym z naturą, a problemy zdają się być odległe tak bardzo jak reszta świata.

To, co sprawiło, że pokochałam tę historię, to nie sam pomysł na fabułę, bo ta momentami była dla mnie dość infantylna i schematyczna, ale emocje, jakie towarzyszą poznawaniu tej historii oraz postacie, które stworzyła autorka. Każdy z bohaterów ma swój własny bagaż doświadczeń, który wpływa na ich tu i teraz, sprawia że lubimy ich bardziej lub mniej. Klaudia świetnie oddała perspektywę obojga głównych bohaterów, malując słowami ich emocje, obawy i motywacje do podejmowanych działań. Jednak według mnie na szczególną uwagę zasługują najstarsi bohaterowie w tej historii: Babcia Leny oraz Dziadek Alana. Skradli moje serce tym, jak wiele dobra mieli w sobie, jak bardzo byli mądrzy życiowo i jak świetnie radzili sobie gdzieś tam, niemal na krańcu świata, w jedynym takim miejscu, w którym można odnaleźć szczęście.

Rzadko sięgam po książki pisane w nurcie Young Adults, bo zwyczajnie zakładam, że jestem na nie za stara. Jednak w przypadku „Jedynego takiego miejsca” zwyciężyła ciekawość, a ja uległam fali pochlebnych opinii. I może z początku nie do końca je rozumiałam, bo zdawać by się mogło że to najzwyklejsza historia, a jednak gwarantuję Wam, że kryją się w tej historii takie emocje, które nawet największego twardziela zwalą z nóg. Jednego jestem pewna, ta historia nie może Was nie poruszyć!



PS Miałam niezwykłą przyjemność poznać Klaudię na tegorocznych Warszawskich Targach Książki. To nie tylko utalentowana, ale także niezwykle sympatyczna dziewczyna, a ja coś czuję, że nie przeoczę żadnej z kolejnych powieści, które wyjdą spod jej pióra! 

28 kwietnia

Giełda milionerów – Mariusz Koperski

Giełda milionerów – Mariusz Koperski



Giełda milionerów” to trzecia zakopiańska powieść kryminalna Mariusza Koperskiego i zdecydowanie najlepsza! Jak to mówią: do trzech razy sztuka. Najnowsza powieść autora w końcu mnie usatysfakcjonowała! Nareszcie mogę przyznać, że autor napisał „zakopiański” kryminał, którego lektura pozwala przenieść się choć na chwilę do Zakopanego. 

Kiedy kilka lat temu wyszukałam informacji, że w Zakopanem mieszka sobie pewien autor, który pisze kryminały osadzone akcją w zimowej stolicy Polski, oczy mi się zaświeciły. Wszak, poza Remigiuszem Mrozem niewiele powieści (tym bardziej kryminałów i thrillerów) przenosi nas w okolice Tatr. Niestety pierwsza powieść „Śmierć samobójcy” nieco mnie rozczarowała (przede wszystkim klimatu góralskiego było tam jak na lekarstwo). Kolejna „zakopiańska” powieść ("Po własnych śladach") była trochę lepsza, a podhalańska kultura była zgrabnym tłem dla opowiadanej historii. Ale dopiero najnowsza książka - „Giełda milionerów” zrobiła na mnie dobre wrażenie i pokazała, że warto było przebrnąć przez pierwsze dwa tomy w oczekiwaniu na porządną dawkę zakopiańskich emocji. 

W Zakopanem pojawia się małżeństwo, które wygrawszy na amerykańskiej loterii równowartość 2 miliardów (!) złotych zakłada fundację, która wspiera lokalne inicjatywy kulturalne, ale nie tylko. Miliarderzy współpracują ze Stowarzyszeniem Ochrony Zabytków w Zakopanem i skupują zagrożone wyburzeniem stare budynki. Innymi słowy, próbują „naprawić” jedno z najbrzydszych i najbardziej chaotycznych miejscowości w Polsce. Kto był w Zakopanem, ten na pewno zauważył „koszmarki” pojawiające się tu i ówdzie, które rujnują góralski charakter miasta. Podejmowane przez nich działania są dość kontrowersyjne, tym bardziej, że szkodzą interesowi lokalnych biznesmenów. Pewnego dnia w siedzibie fundacji zostaje popełnione morderstwo, a wszystko zostaje dokładnie zarejestrowane kamerą. Znany z wcześniejszych powieści autora, komisarz Karpiel pomaga wybierającemu się powoli na emeryturę komendantowi w rozwiązaniu zagadki. Wnikliwe śledztwo pozwoli na rozstrzygnięcie, czy to walka o wpływy w mieście, czy może jednak wyrównanie osobistych porachunków były motywem dla dokonanego morderstwa.

„Giełda milionerów” ma wszystko to, co dobry kryminał mieć powinien: ciekawą sprawę do rozwiązania, charakternego śledczego i tempo nie pozwalające na nudę. Mnie ta historia od początku wciągnęła. Pomysł na wprowadzenie bohaterów, którzy chcą uprzątnąć i „naprawić” architektonicznie i urbanistycznie Zakopane nieraz wywołał na mej twarzy uśmiech, bo (no przyznajcie sami) przydałby się ktoś kto uprzątnie ten bałagan w tym mieście. Ale nie tylko opowieść o brzydocie Zakopanego urzekła mnie w tej powieści. Mocnym punktem jest także dość mocno rozwinięty wątek teatru i dramaturgii. Pojawia się Teatr Witkacego, który pod wpływem lektury pojawił się na mojej liście miejsc, które muszę odwiedzić. Wątek teatru jest bardzo interesująco wpleciony w fabułę tego kryminału, co może zachęcić do lektury entuzjastów tego środka ekspresji. Czy w sztuce teatralnej może kryć się odpowiedź na niektóre trudne pytania? Sprawdźcie sami.

Bywają takie serie, w których nie zachowując odpowiedniej kolejności można się pogubić, albo najzwyczajniej w świecie coś stracić, przegapić przez nieznajomość bohaterów. Czytając zastanawiałam się, czy wiedza jaką posiadam o policjantach występujących w tej serii jest niezbędna dla odpowiedniej interpretacji tej historii i stwierdzam, że swobodnie możecie sięgnąć po „Giełdę milionerów” bez czytania wcześniejszych powieści autora. Tym bardziej, że jak wspomniałam na początku, ta jest zdecydowanie najlepsza. Jedyne czego wciąż mi brakuje, to wykroczenia z Zakopanego i ruszenia którymś z górskich szlaków. Być może autor zdecyduje się na to w kolejnym kryminale zakopiańskim?

14 kwietnia

Zaczekaj na mnie – Lidia Liszewska, Robert Kornacki

Zaczekaj na mnie – Lidia Liszewska, Robert Kornacki


Zaczekaj na mnie”, to druga część przygód Kosmy i Matyldy, dojrzałych kochanków, których drogi skrzyżowały się za sprawą niezwykłego splotu przypadków, w wyniku którego w Jego ręce trafił adresowany do zupełnie innej osoby list napisany przez Nią. Choć początkowo los był dla nich łaskawy, jak to w życiu bywa wszystko się skomplikowało.

Trudno, pisząc o tej książce, nie zdradzić niczego, co działo się w pierwszej części, bo nawet opis z okładki zdradza trochę zbyt wiele. Więc lepiej go nie czytajcie (podobnie jak tego wpisu!) przed lekturą pierwszej części. Albo tak ja: przeczytajcie go raz, odczekajcie aż zapomnicie o tym spoilerze i dopiero bierzcie się za lekturę.

Drogi kochanków rozeszły się z przyczyn opisanych w części pierwszej. „Zaczekaj na mnie” to dwie przeplatające się historie pełne tęsknoty, nostalgii i próby powstania z kolan pomimo tego, co przyniósł im los. Jednocześnie jednak, w przeciwieństwie do pierwszej części, w tej dzieje się naprawdę niewiele. Znaczną część książki stanowią wspomnienia Kosmy lub Matyldy z czasów opisywanych w pierwszej części, które dotychczas były czytelnikom nieznane. O ile w pierwszej części akcja obejmuje naprawdę spory okres, o tyle tu mamy wycinek kilku (strategicznych, bo strategicznych, ale jednak tylko kilku) dni. Dni przeplatanych licznymi retrospekcjami, w których autorzy wracają do wydarzeń, które miały miejsce w okresie opisywanym w „Napisz do mnie”, a na które być może zabrakło wówczas miejsca. Mam wrażenie, że „Zaczekaj na mnie” to z jednej strony uzupełnienie dla pierwszej części (jakby opis „wyciętych scen”), z drugiej strony taka część na przeczekanie przed naprawdę dużą bombą emocjonalną, jakiej spodziewam się po tomie kończącym tę serię.

To, co zabolało mnie najbardziej to fakt, że nie ma już tych pięknych listów, które były najmocniejszym punktem pierwszej części. Autorzy zrezygnowali nawet ze spoilerujących wstępów do rozdziału (wielka szkoda!). Mimo lekkiego rozczarowania formą i fabułą, książkę wciągałam z zapartym tchem wierząc, że na pewno w kolejnym rozdziale zdarzy się COŚ. Już od pierwszych rozdziałów „coś” wisiało w powietrzu, miałam nadzieję, że w końcu wydarzy się to, na co wszyscy czytelnicy zapewne czekali, czy los jednak okazał się łaskawy i pozwolił na spotkanie dwóch zagubionych dusz? Tego dowiecie się czytając tę część. Tymczasem ja sięgam po trzeci tom – „Zostań ze mną” i mam nadzieję, że warto było przeczekać tę część, że była to tylko cisza przed burzą. Wszak czasami nie akcja jest najważniejsza, a emocje, jakie opisywane są w książce. I na tym polu autorzy spisali się bezbłędnie. O ile akcji jest może niewiele, o tyle profile psychologiczne bohaterów, ich postawy i emocje im towarzyszące zostały opisane bardzo wyczerpująco. Być może po lekturze tej części łatwiej będzie zrozumieć ich przyszłe wybory oraz przewidzieć zakończenie serii?

Copyright © 2016 Uwaga czytam , Blogger