„Zaczekaj
na mnie”, to druga część przygód Kosmy i Matyldy, dojrzałych
kochanków, których drogi skrzyżowały się za sprawą niezwykłego
splotu przypadków, w wyniku którego w Jego ręce trafił adresowany
do zupełnie innej osoby list napisany przez Nią. Choć początkowo
los był dla nich łaskawy, jak to w życiu bywa wszystko się
skomplikowało.
Trudno,
pisząc o tej książce, nie zdradzić niczego, co działo się w
pierwszej części, bo nawet opis z okładki zdradza trochę zbyt
wiele. Więc lepiej go nie czytajcie (podobnie jak tego wpisu!) przed
lekturą pierwszej części. Albo tak ja: przeczytajcie go raz,
odczekajcie aż zapomnicie o tym spoilerze i dopiero bierzcie się za
lekturę.
Drogi
kochanków rozeszły się z przyczyn opisanych w części pierwszej.
„Zaczekaj na mnie” to dwie przeplatające się historie pełne
tęsknoty, nostalgii i próby powstania z kolan pomimo tego, co
przyniósł im los. Jednocześnie jednak, w
przeciwieństwie do pierwszej części, w tej dzieje się naprawdę
niewiele. Znaczną część książki stanowią wspomnienia Kosmy
lub Matyldy z czasów opisywanych w pierwszej części, które
dotychczas były czytelnikom nieznane. O ile w pierwszej części
akcja obejmuje naprawdę spory okres, o tyle tu mamy wycinek kilku
(strategicznych, bo strategicznych, ale jednak tylko kilku) dni. Dni
przeplatanych licznymi retrospekcjami, w których autorzy wracają do
wydarzeń, które miały miejsce w okresie opisywanym w „Napisz do
mnie”, a na które być może zabrakło wówczas miejsca. Mam
wrażenie, że „Zaczekaj na mnie” to z jednej strony
uzupełnienie dla pierwszej części (jakby opis „wyciętych
scen”), z drugiej strony taka część na przeczekanie przed
naprawdę dużą bombą emocjonalną, jakiej spodziewam się po tomie
kończącym tę serię.
To,
co zabolało mnie najbardziej to fakt, że nie ma już tych pięknych
listów, które były najmocniejszym punktem pierwszej części.
Autorzy zrezygnowali nawet ze spoilerujących wstępów do rozdziału
(wielka szkoda!). Mimo lekkiego rozczarowania formą i fabułą,
książkę wciągałam z zapartym tchem wierząc, że na pewno w
kolejnym rozdziale zdarzy się COŚ. Już od pierwszych
rozdziałów „coś” wisiało w powietrzu, miałam nadzieję, że
w końcu wydarzy się to, na co wszyscy czytelnicy zapewne czekali,
czy los jednak okazał się łaskawy i pozwolił na spotkanie dwóch
zagubionych dusz? Tego dowiecie się czytając tę część.
Tymczasem ja sięgam po trzeci tom – „Zostań ze mną” i mam
nadzieję, że warto było przeczekać tę część, że była to
tylko cisza przed burzą. Wszak czasami nie akcja jest
najważniejsza, a emocje, jakie opisywane są w książce. I na tym
polu autorzy spisali się bezbłędnie. O ile akcji jest może
niewiele, o tyle profile psychologiczne bohaterów, ich postawy i
emocje im towarzyszące zostały opisane bardzo wyczerpująco. Być
może po lekturze tej części łatwiej będzie zrozumieć ich
przyszłe wybory oraz przewidzieć zakończenie serii?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz