Tam,
gdzie w większości thrillerów pojawia się napis KONIEC pojawiają
się one – OCALAŁE, które jako jedyne cudem uniknęły śmierci w
masakrach. „Ocalałe”, bo o tej książce mowa to pełen
nieoczywistych zwrotów akcji thriller. Ich przeznaczeniem było
umrzeć. Jak to jest żyć jako ocalała? Dowiecie się wkrótce, bo
jeśli jesteście koneserem gatunku, z pewnością sięgniecie po tę
pozycję.
Quincy
wiedzie z pozoru normalne życie. Utrzymuje się z prowadzenia bloga
kulinarnego, zatem jej głównym zajęciem jest pieczenie i
fotografowanie przyrządzonych pyszności. U swego boku ma
kochającego i wyrozumiałego partnera, który pracuje jako prawnik z
urzędu i ma spore aspiracje do awansu. Quincy zdaje się być
zadowolona ze swojego życia. Ma pewne blizny (na
ciele i duszy), które przypominają o zdarzeniu, do jakiego doszło
przed dziesięcioma laty, ale wygląda na to, że jako tako uporała
się z traumatyczną przeszłością. Pamiętajmy jednak, że Quincy
jest jedną z Ocalałych. Ten medialny przydomek na trwałe
zaistniał w świadomości społeczeństwa. Co jakiś czas, co
ciekawsi dziennikarze wtrącają się w życie tych, które uszły z
życiem. Pewnego dnia wszystko się komplikuje zaburzając misternie
budowaną przez Quincy poukładaną rzeczywistość. Bohaterka chcąc nie chcąc
musi stawić czoła przeszłości i pewnym nierozwiązanym
sprawom...
Historia
wciąga od pierwszego rozdziału. Nie
żebym jakoś specjalnie polubiła główną bohaterkę, bo czasami
może jest dziwna i irytująca. Ale to nie na moich oczach zabito
wszystkich moich przyjaciół więc nie mogę mieć jej za złe, że
jest jaka jest. Radzi sobie. Jakoś. Na tyle, na ile jest to możliwe
po takich przeżyciach. Dzięki
pierwszoosobowej narracji mamy okazję poznać całkiem dokładnie
portret psychologiczny głównej bohaterki. Ułatwia to zrozumienie
wielu kwestii, a także pozwala wczuć się w jej sytuację.
Zasadniczo, pozostałe postacie
stworzone przez autora
są wyraziste i ciekawe, no może z
małymi wyjątkami.
Najważniejsza
jest tu jednak fabuła i gra, jaką toczy z nami autor.
Za każdym razem, kiedy wydaje
się, że można już śmiało
snuć pewne przypuszczenia
co do rozwiązania zagadki, następuje kolejny zwrot akcji, który
nasze przypuszczenia roznosi w pył. To nieustanna huśtawka emocji.
Czasami byłam nawet zła na
autora, bo już myślałam, że go rozgryzłam, a tu znowu jakiś
twist. Mimo
to, mnie osobiście
zakończenie szczególnie nie zaskoczyło, choć słyszałam wiele
głosów, że innych wbija w fotel. Dla mnie było w porządku, ale
gdzieś po drodze miałam przebłyski, że rozwiązanie może pójść
w tym kierunku. Niemniej
jednak w ogóle nie osłabiło to wrażenia, jakie wywarła na mnie
książka. Bo warto również
zauważyć, że „Ocalałe” to dobrze dopracowana
historia, w której nic nie jest przypadkowe. Na
każdym kroku możecie zgromadzić poszlaki kierujące do finału.
Podczas lektury w głowie buduje się wiele alternatywnych
scenariuszy. Aż chce się jak
najszybciej dotrzeć do końca, aby sprawdzić, czy któryś z nich
się urzeczywistnił.
Polskie
wydanie zawiera na okładce rekomendację Stephena Kinga, według
którego „Ocalałe” to „fenomenalny thriller. Najlepszy, jaki
przeczytasz w tym roku.” Co prawda, mamy dopiero początek roku i
byłabym daleka od okrzyknięcia tej książki najlepszą w
całym roku, ale póki co to
rzeczywiście najlepszy thriller tego roku. Gdy już
zdecydujecie się sprawdzić, jak to jest być
OCALAŁĄ, jestem przekonana, że lektura pochłonie Was i wypluje na
koniec.