Porównywana
do „Millenium” Stiega Larssona, bestseler w Danii – „Zanim
zawisły psy” to powieść sensacyjna, która przyciągnęła moją
uwagę motywem psów wplecionym w tę tajemniczą, dość złożoną
historię. To pozycja, która nie mogła pozostać prze mnie
niezauważona. Jednocześnie to najdłużej czytana przeze mnie
książka w tym roku. Czy było warto po nią sięgnąć? Dziś
powiem, że tak, choć nie byłam tego taka pewna w trakcie lektury.
„Zanim
zawisły psy” to pierwsza część trylogii o Nielsie Oxenie. Były
komandos, wielokrotnie odznaczany bohater narodowy zerwawszy z
dotychczasowym życiem zaszywa się w lasach północnej Jutlandii.
Wraz ze swoim psem wiodą życie z daleka od cywilizacji, a Niels
próbuje uwolnić się od traumy związanej ze służbą wojskową w
ramach swojej ostatniej misji. Nieoczekiwany splot okoliczności
sprawia, że zostaje wplątany w zawiłe śledztwo. Zginął przecież
wpływowy polityk, a może nawet niejeden? Co go podkusiło,
aby znaleźć się w nieodpowiednim miejscu i w nieodpowiednim czasie
wpadając na powieszonego psa..
Połączenie
kryminału, sensacji oraz wątków wojenno-politycznych powinno
stanowić gwarancję „mocnej jazdy bez trzymanki” od pierwszej do
ostatniej strony. Tymczasem początkowo bardzo trudno było mi się
wczuć w klimat tej książki. Początek może wydawać się dość
nużący, choć to właśnie tam najbardziej daje o sobie znać „psi
motyw”. Momentami po prostu nudziła mnie lektura tej książki. Za
to, kiedy przemęczyłam pierwsze 100 stron akcja nabrała rozpędu,
a mi znacznie łatwiej było się odnaleźć w wykreowanym przez
autora świecie. I choć główny bohater do końca nie wzbudził we
mnie jakiejś specjalnie wielkiej sympatii, to sama historia owszem.
Z ciekawością czytałam kolejne rozdziały snując domysły,
jakie może być wyjaśnienie dla tajemniczych morderstw.
Śledztwo
prowadzone przez próbującego odciąć się od działań
odpowiednich służb Nielsa jest wielowątkowe, mamy do
czynienia z brudnym światem polityki nie tylko duńskiej, ale i
międzynarodowej, a także z historią Danii, układami i nadużyciami. I choć czytając tę
powieść miałam wrażenie, że trochę to wszystko rozproszone i
chaotyczne, to wkrótce okazało się, że autorowi udało się to
poskładać w całość. Wykorzystane w „Zanim zawisły psy”
motywy sprawiają, że nie dziwię się, że Duńczycy są zachwyceni
tą historią. Nie da się ukryć, że jest to bardzo "duńska" powieść. Dla nas może być źródłem interesujących
ciekawostek na temat świata polityki i przeszłości tego kraju, co
dla mnie było najmocniejszą stroną tej powieści.
Jeszcze
jedna ważna kwestia: choć w całej historii nie brakuje trupów, to
największe wrażenie robiły na mnie… psie ofiary. Okrucieństwo
wobec zwierząt było czymś, przez co nie polecam tej książki
osobom o słabych nerwach. Serce pęka.