Magdalena
Majcher zabrała swoje czytelniczki w niezwykłą podróż. W rytmie
czterech kolejnych pór roku poruszała tematy trudne i często
przemilczane w naszym społeczeństwie. Właśnie nadchodzi
„Lato” wieńczące cykl „Wszystkie pory uczuć”. Czuję, że
wokół tej części cyklu będzie najgłośniej, a to dlatego, że
autorka ukazała nam niekoniecznie chętnie prezentowany w mediach
obraz macierzyństwa. A przyznacie, że to dość chwytliwy
temat.
Statystyka
jest bezlitosna. Wiecie, że depresja poporodowa może dotyczyć
nawet 10-20% świeżo upieczonych matek? Podążając
za własnym wyimaginowanym wzorcem „idealnej matki” łatwo wpaść
w pułapkę. Tu niczego nie da się przewidzieć. Można mieć plan
działania, ale trzeba pozostać elastycznym. Joanna, główna
bohaterka powieści „Wszystkie pory uczuć. Lato” bardzo chciała
zostać matką. Kiedy więc w końcu zasmakowała prawdziwej miłości
u boku Maćka, wspólnie podjęli świadomą decyzję o poczęciu
potomstwa. Gdy tylko dowiedziała się o ciąży przeczytała
wszystkie możliwe poradniki na temat ciąży, rodzicielstwa i
wychowania dziecka. Bała się, ale cieszyła. Autorka stworzyła
sympatyczną postać, z którą nietrudno się utożsamić i polubić.
Joanna chciała być idealną matką, udowodnić, że
wychowana w domu dziecka dziewczyna może stworzyć wspaniały dom
dla nowego członka rodziny. Była przygotowana na wszystko,
wszystko dokładnie zaplanowała, tylko nie to, że coś może pójść
niezgodnie z jej planem...
Jesteśmy
przyzwyczajone do wizerunku uśmiechniętych matek,
które 5 minut po porodzie gotowe są podbijać świat. Wszystkie
doświadczone w boju mówią o spływającej wielkiej fali miłości
względem małego człowieka, którego wydały na świat. Mało
która odważa się mówić o tych ciemnych stronach: o tym co dzieje
się z Twoim ciałem, umysłem i duszą. To wszystko sprawia, że
mamy w naszej kulturze bardzo upiękniony obraz macierzyństwa.
Niewiele jest książek, które pozwalają wejść w psychikę matki
i poznać jej najskrytsze myśli. A Magda Majcher właśnie tak
podeszła do tematu. W „Lecie”, choć nie brakuje naturalizmu,
wszystko jest odpowiednio wyważone. Autorka bez ogródek opisuje
proces porodu, pionizacji po cesarskim cięciu i tych wszystkich
fizjologicznych zjawisk, o których się nie mówi. Bo spływa na
ciebie fala miłości i szczęścia. A co jeśli to szczęście się
nie pojawia?
Bardzo
lubię lekkość, z jaką autorka pisze o trudnych sprawach. Poważny
temat nie powstrzymał jej przed wpleceniem w opowiadaną historię
odrobiny ciepła i niemałej dawki poczucia humoru. Dzięki temu,
książkę czyta się w błyskawicznym tempie. Nie jestem specjalnie
wielką fanką powieści obyczajowych i romansów, ale czasami udaje
mi się trafić na coś wartościowego. Właśnie tak było tym
razem. Magdalena Majcher podjęła się poruszenia ważnego tematu, a
dzięki lekturze tej powieści niejedna matka poczuje się mniej
osamotniona w swoich uczuciach, a i otoczenie może będzie
bardziej czujne, aby dostrzec symptomy depresji u młodych mam i
zapobiec tragedii. Bo do nich dochodzi. I nie jest to fikcja
literacka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz