„Jedyne
takie miejsce” to jeden z najgłośniejszych debiutów książkowych
tego roku. Nic dziwnego, skoro powieść ta wygrała w konkursie
organizowanym przez Wydawnictwo Czwarta Strona, a historia napisana
przez Klaudię okazała się tą jedną, jedyną – najlepszą i
najbardziej wyjątkową, która doczekała się premiery kilka
tygodni temu.
Na
początku wydawało mi się, że „Jedyne takie miejsce” to taka
zwyczajna historia miłosna o parze nastolatków z problemami.
Ona, nastoletnia matka nie za bardzo radząca sobie w relacjach
społecznych, zamknięta w sobie oraz zupełnie pozbawiona wiary w
siebie na skutek przykrych zdarzeń z przeszłości. I on, „książę
na białym koniu”, który zjawia się w jej życiu i zamienia je w
bajkę powoli burząc mur, który wokół siebie wybudowała. Ale to
nie tak, bo historia, która zdarzyła się w domach pod lasem
nieopodal Groszkowic, w jedynym takim miejscu skrywa wiele
innych emocji, które autorka maluje tak dokładnie, że nie sposób
nie odczuwać ich razem z bohaterami. Zresztą, to nie tylko
historia rodzącego się uczucia pomiędzy Leną i Alanem, ale przede
wszystkim opowieść o sile (i słabości) rodzinnych więzi, a
także o mądrości, jaką zdobywamy w ciągu życia, by na starość
potrafić z niej korzystać z rozwagą. To w końcu opowieść o
naprawdę magicznym jedynym takim miejscu, w którym czas
płynie wolniej, życie toczy się w rytmie zgodnym z naturą, a
problemy zdają się być odległe tak bardzo jak reszta świata.
To,
co sprawiło, że pokochałam tę historię, to nie sam pomysł na
fabułę, bo ta momentami była dla mnie dość infantylna i
schematyczna, ale emocje, jakie towarzyszą poznawaniu tej historii
oraz postacie, które stworzyła autorka. Każdy z bohaterów ma swój
własny bagaż doświadczeń, który wpływa na ich tu i teraz,
sprawia że lubimy ich bardziej lub mniej. Klaudia świetnie
oddała perspektywę obojga głównych bohaterów, malując słowami
ich emocje, obawy i motywacje do podejmowanych działań. Jednak
według mnie na szczególną uwagę zasługują najstarsi bohaterowie
w tej historii: Babcia Leny oraz Dziadek Alana. Skradli moje
serce tym, jak wiele dobra mieli w sobie, jak bardzo byli mądrzy
życiowo i jak świetnie radzili sobie gdzieś tam, niemal na krańcu
świata, w jedynym takim miejscu, w którym można odnaleźć
szczęście.
Rzadko
sięgam po książki pisane w nurcie Young Adults, bo zwyczajnie
zakładam, że jestem na nie za stara. Jednak w przypadku „Jedynego
takiego miejsca” zwyciężyła ciekawość, a ja uległam fali
pochlebnych opinii. I może z początku nie do końca je rozumiałam,
bo zdawać by się mogło że to najzwyklejsza historia, a jednak
gwarantuję Wam, że kryją się w tej historii takie emocje, które
nawet największego twardziela zwalą z nóg. Jednego jestem pewna,
ta historia nie może Was nie poruszyć!
PS Miałam niezwykłą przyjemność poznać Klaudię na tegorocznych Warszawskich Targach Książki. To nie tylko utalentowana, ale także niezwykle sympatyczna dziewczyna, a ja coś czuję, że nie przeoczę żadnej z kolejnych powieści, które wyjdą spod jej pióra!
Uwielbiam twórczość autorki! :)
OdpowiedzUsuń