13 lutego

Anatomia skandalu - Sarah Vaughan


Do „Anatomii skandalu” podeszłam ze sporym dystansem. Okładka może niespecjalnie wyróżnia się z tłumu, ale do lektury zachęcił mnie opis wydawniczy głoszący, że to idealna książka dla fanów „House of cards”. No jakże mogłabym nie sięgnąć? I dobrze zrobiłam, bo to naprawdę bardzo dobry dramat sądowy osadzony w świecie brytyjskich elit.

Anatomia skandalu” to trzymająca w dużym napięciu powieść koncentrująca się wokół oskarżenia o gwałt. Przystojny, szanowany i polityk na wysokim stanowisku zostaje oskarżony o przestępstwo seksualne przez swoją byłą kochankę. Prawniczka, która podejmuje się prowadzenia oskarżenia jest przekonana o winie James. Jego żona wierzy (chce wierzyć), że jej kochający mąż, ojciec ich dzieci jest niewinny. Wraz z kolejnymi rozdziałami stopniowo poznajemy szczegóły, które wpływają na sposób postrzegania głównych bohaterów.

Poza wciągającą fabułą „Anatomia skandalu” zafascynowała mnie tajemnicami brytyjskiego systemu prawnego. Ta uderzająca dostojność, kostiumy, peruki i niuanse, które mają ogromne znaczenie składały się na bardzo interesujący klimat – taki typowo brytyjski, ale jeszcze bardziej podniosły. Przyznaję, że lektura tej książki to dla mnie podróż w nieznane, do świata brytyjskich wyższych sfer, gdzie najważniejsze jest zachowywanie odpowiednich pozorów, kalkulowanie tego co się w danym momencie najbardziej opłaca. Choć polityczne gierki nie odgrywały tu pierwszoplanowej roli, a porównywanie ich z tym co znamy z „House of cards” nie ma większego sensu, to i tak były one dobrym uzupełnieniem dla opowiadanej historii.

Autorka bardzo taktownie poruszyła w tej książce kwestię przemocy seksualnej wobec kobiet oraz konsekwencji, jakie niosą takie czyny. To niezwykle trudne, bo i temat jest bardzo delikatny. Wydaje mi się, że kreując bohaterów udało się uchwycić to co najważniejsze w takim przypadku. Emocje towarzyszące bohaterom nie sprawiały wrażenia przerysowanych. Przynajmniej ja uwierzyłam w ich toki myślenia. Naprawdę doceniam osobowości, które na potrzeby tej historii stworzyła poszczególnym postaciom autorka. Zarówno Kate, jak i Sophie (żona oskarżonego polityka) to bardzo interesujące postacie ze swoimi przeżyciami i doświadczeniem życiowym. Może jedynie postać Jamesa zasłużyła na nieco więcej uwagi autorki.

Na początku lektury irytowało mnie, że autorka nie dość że postanowiła poprowadzić akcję dwutorowo – co jakiś czas cofaliśmy się w czasie, aby poznać pewne zdarzenia z przeszłości, to jeszcze w opisie bieżących wydarzeń uwzględniano perspektywę różnych osób. Przy tym wszystkim tylko główna bohaterka mówiła w pierwszej osobie. Jak dla mnie było tego trochę za dużo i zabrakło spójności między tymi narracjami. Jednocześnie jednak zauważyłam, że poznawanie różnych perspektyw pozwalało na rozłożenie na czynniki pierwsze tego co się wydarzyło, zrozumienie co jest prawdą, a co nie.

„Anatomia skandalu” to według mnie bardzo dobra książka. Choć dotychczas na książkowe sale sądowe wkraczałam tylko wraz z Chyłką i Zordonem, to z chęcią częściej sięgnę po literaturę tego typu. Być może czas na amerykański system prawny? Może polecicie mi jakąś pozycję?

1 komentarz:

  1. Moja pierwsza myśl - no tak z Twojego opisu to właśnie niespecjalnie przypomina "House of Cards" ;) Ale brzmi chyba nawet ciekawiej, łykam chętnie wszystko, co mocno brytyjskie, więc oczywiście książka bardzo mnie zainteresowała :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Uwaga czytam , Blogger