O
wojnie powstało już wiele książek. Każda z nich nasycona jest
wybuchami, prześladowaniem, walkami, kolejnymi wybuchami, wojskiem i
społeczeństwem walczącym o wolność i ideały. Wojna przychodzi,
zaskakuje i zbiera swoje żniwo. Co dzieje się później?
Wybawienie, wyzwolenie i salwy zwycięstwa. A potem? Szczęśliwi obywatele
cieszą się wolnością i co? Żyją długo i szczęśliwie? Jak
wrócić do normalnego życia dźwigając piętno wojny?
„Dlaczego
nikt nie wspomina psów z Titanica?” to obraz powojennej Polski,
ale nie wyją w niej salwy zwycięstwa, mało tam radości i
szczęścia. Mamy rok 1945 i cyrk wędrowny i chaos związany z
budowaniem nowego państwa. Tajemniczy Właściciel zarządza
przedziwną grupą powojennych rozbitków. Spotkamy w nim m.in.
ukrywającego się nazistę; byłego więźnia obozu
koncentracyjnego; Żyda, który ukrywany całą wojnę przez Baronową
staje się ciekawym eksponatem – „Ostatnim Żydem w Polsce”;
mamy też Felę, która z wojny wyszła obronną ręką ukrywając
się z rodzicami w lepiance, aby w dniach wyzwolenia stać się nagle
sierotą, ofiarą brutalnego gwałtu i ślepą. Trupa artystów
wędruje po niebycie, po kraju którego nie ma.
Brzmi
dosyć intrygująco prawda? Wyłaniający się z najnowszej
powieści Kuby Wojtaszczyka obraz Polski jest brutalny, nieprzyjemny
i najzwyczajniej brzydki. To nie jest lektura, której czytanie
sprawia przyjemność. Nie budzi zachwytu, nie intryguje, a nawet nie
wciąga. Ale porusza ważne i niepopularne w literaturze problemy.
Gromadka powojennych rozbitków, o których nikt nie pamięta (jak o
psach z Titanica), i którzy żyją w chwilowym zawieszeniu. Nie mają
gdzie się podziać, nie wiedzą co dalej. Trudno im jest odnaleźć
się w tej nowej rzeczywistości.
O
„Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica?” można powiedzieć
przede wszystkim, że jest oryginalna i niebanalna. Pomysł na
przerysowany i tragikomiczny obraz powojennej Polski, a do tego
wielość metafor to coś, czego dotychczas w literaturze polskiej
nie zaznałam. Fabuła nieszczególnie jednak wciąga, akcja
nie posuwa się do przodu. Choć literatura wojenna od
jakiegoś czasu staje mi się coraz bliższa, to styl narracji,
bogactwo metafor i odczuwalny chaos w konstrukcji sprawiły, że
powieść, choć momentami szokująca, nieco mnie znudziła.
Największą wartością książki okazał się być obraz
powojennej rzeczywistości. Aż chce się krzyknąć: Polska w
ruinie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz