18 kwietnia

Recenzja: Steve Jobs - Walter Isaacson





Steve Jobs u kresu swojego życia powiedział ponoć, że podróż jest nagrodą. Wiele się na niej nauczyłem”. To samo mogę powiedzieć o napisanej przez Waltera Isaacsona książce. Samo jej czytanie było niesamowicie ciekawą podróżą w czasie. A mówiąc, że sporo się z niej nauczyłam, nie mam na myśli wyłącznie faktów z życia Stevea Jobsa, ale także fascynującą historię rewolucji technologicznej upowszechniającej komputery, a potem urządzenia przenośne wśród zwykłych ludzi. Ta książka, to nie tylko portret Jobsa, ale także firmy Apple – potęgi jaką zbudował przede wszystkim dzięki swoim indywidualnym cechom i umiejętności otaczania się odpowiednimi ludźmi. Dzięki temu, z książki dowiadujemy się także wiele na temat zarządzania stymulującego kreatywność i innowacyjność oraz o filozofii firmy Apple leżącej u podstaw sukcesu tej marki.

Trzeba przyznać, że stworzony przez autora portret Jobsa jest wiarygodny. Nie jest to laurka podkreślająca pozytywne cechy, ale rzetelny obraz poparty godzinami przeprowadzonych rozmów z jego otoczeniem i poświęconych na weryfikowanie faktów. Przedstawienie całej historii: od narodzin i adopcji małego Stevea (wiecie, że jego biologicznym ojcem był syryjski uchodźca?), przez młodość, początki Apple, spektakularną karierę (oraz mniej spektakularne porażki), aż po chorobę i śmierć pozwala zaobserwować jak zmieniała się osobowość, postawy życiowe i system wartości Stevea. Już samo to jest niezwykle interesujące. Jobs był specyficzny, jak to zwykle bywa z wybitnymi jednostkami. Nie był technologicznym geniuszem, który stworzył komputer, tablet, odtwarzacz muzyki, dotykowe ekrany w telefonach etc, ale potrafił znaleźć się w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie. Nie bez znaczenia był jego sposób postrzegania świata w sposób zerojedynkowy - albo ludzie byli „bogami” albo „debilami”. Praca jego pracowników była najlepsza, albo totalnie gówniana. Albo coś było absolutnie fantastyczne albo było po prostu gównem (przepraszam za wyrażenie, ale słowo gówno pada w książce z ust Jobsa tak często, że pominięcie tego aspektu byłoby pewnym niedopowiedzeniem!).

Źródło: Pinterest - kliknij by powiększyć
Wspomniałam, że biografia Stevea Jobsa to także fascynująca historia rewolucji technologicznej. Obserwujemy nie tylko powstawanie kolejnych produktów Apple, ale także przenikanie się różnych nowinek technologicznych pomiędzy ówczesnymi gigantami – podglądanie, podkradanie pomysłów, relacja z Billem Gatesem i Microsoftem, wojna wypowiedziana Google i Androidowi, negocjacje z wytwórniami muzycznymi przy okazji wprowadzenia na rynek iPoda, czy negocjacje z rynkiem wydawniczym po premierze iPada. Sama ewolucja komputerów od pierwszych do tych znanych nam obecnie jest niesamowicie interesująco przedstawiona. Co rusz wstrzymywałam odsłuchiwanie audiobooka, aby zgooglować jak wyglądał Macintosh czy pierwszy iMac. Wielu rzeczy nie dało się zrobić. Aż pojawiał się ktoś, kto po prostu to robił, albo okazywało się, że gdzieś na świecie jest już to zrobione, tylko nie wiadomo do czego to można by użyć.

Wreszcie, biografia Stevea Jobsa to także historia Apple – narodzin firmy oraz jej wzlotów i upadków. W książce opisane jest nie tylko powstawanie nowych produktów, ale także wszystkie najważniejsze zawirowania osobowe, w tym wyrzucenie Jobsa z Apple oraz jego wielki powrót, efektem którego było odbudowanie utraconej pozycji rynkowej marki. Przedstawiona filozofia firmy wynikająca przede wszystkim z przekonań Jobsa, który twardo bronił swoich racji ma totalne odzwierciedlenie we wszystkich produktach Apple – integracja urządzenia i oprogramowania (dzięki temu łatwiej zrozumieć dlaczego na przykład tak trudno jest dostać się do środka urządzenia od Apple), perfekcyjne wzornictwo, a nawet wygląd opakowań i sklepów stacjonarnych Apple. Jedną z naczelnych zasad składających się na sukces Apple jest skrzyżowanie technologii oraz sztuk wyzwolonych.

Pozwólcie, że zakończę reklamą z 1997 roku, która fantastycznie oddaje to, co w Apple najważniejsze – Think different.

 

(Za tych, co szaleni. Za odmieńców. Buntowników. Awanturników. Niedopasowanych. Za tych, co patrzą na świat inaczej. Oni nie lubią zasad. Nie szanują status quo. Można ich cytować, można się z nimi nie zgadzać; można ich wysławiać, można ich zniesławiać. Ale jednego nie można zrobić - nie można ich ignorować. Bo to oni zmieniają świat. Popychają ludzkość do przodu. I choć niektórzy mogą widzieć w nich szaleńców, my dostrzegamy w nich geniusz. Ponieważ to ludzie wystarczająco szaleni, by sądzić, że mogą zmienić świat... są tymi, którzy go zmieniają.)

1 komentarz:

  1. Tak długo chodzi za mną ta książka, że w końcu chyba muszę po nią sięgnąć. Kiedyś na zajęciach oglądaliśmy przemówienie Jobsa na inauguracji roku akademickiego, i właśnie mówił tam o tym, że był adoptowany i o wielu innych sprawach, którymi mnie zainteresował.
    Choć to, gdzie doprowadził Apple to jest nie do pomyślenia, tak czasem sobie myślę - jako użytkowniczka tego sprzętu - że teraz chyba się w grobie przewraca jak widzi, co jego następcy tu wyczyniają. Oby tak nie było! :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Uwaga czytam , Blogger