03 lutego

Nieodnaleziona – Remigiusz Mróz




Od kilku dni na sklepowych półkach dostępna jest najnowsza powieść Remigiusza Mroza. Na „Nieodnalezioną” czekałam z wyjątkowym utęsknieniem od czerwca ubiegłego roku, kiedy to nasz rodzimy rekordzista w wydawaniu książek na Festiwalu książki w Opolu ogłosił, że niedługo pojawi się nowa książka, której akcja osadzona jest w moim (i Remigiusza) mieście. Na żadną z premier nie czekałam tak jak na tę kolejną (po „Behawioryście”) opolską powieść. No to przeczytałam. I trochę się obraziłam.


Wszystko zaczęło się dziesięć lat temu pod jednym z opolskich pubów nad opolską Młynówką (tak, właśnie to miejsce uwieczniłam na zdjęciu). Miały być oświadczyny i happy end, a był to najgorszy dzień w życiu Damiana. Chwilę po romantycznych zaręczynach para zostaje napadnięta. Gdy Damian Werner traci przytomność, Ewa znika bez śladu. Po dziesięciu latach Damian nagle trafia na ślad swojej narzeczonej. Wiedziony kolejnymi wskazówkami ma dotrzeć do prawdy. Ale czy mu się to uda? Co kryje się na końcu drogi, jaką dla niego przygotowano? Tego nie wie nikt.

Jak na książki Mroza przystało, akcja w „Nieodnalezionej” toczy się bardzo dynamicznie, jak zwykle trudno się również oderwać od lektury. Tym razem autor zdecydował się na dwie pierwszoosobowe narracje. Pierwszą z nich prowadzi Damian, którego historia rozpoczyna się w Opolu. Drugi głos został oddany Kassandrze, właścicielce biura detektywistycznego z Rewala. Jak się możecie domyślić, takie rozwiązanie sprawia, że Opola tutaj mamy zdecydowanie mniej niż w „Behawioryście”. Jeśli spodziewacie się kolejnych spacerów i pościgów na terenie tego miasta, to nie uświadczycie ich w „Nieodnalezionej”. Spodziewajcie się za to wielu innych ciekawych lokalizacji. Różnorodność miejsc akcji jest jednak mocnym atutem tej historii, ponieważ nadaje jeszcze większej dynamiki. Czytając ma się poczucie bycia w ciągłym ruchu. Wczucie się w lekturę może spowodować prawdziwe zmęczenie fizyczne ;-)

Już dawno żadna książka nie wywoływała we mnie takiej huśtawki nastrojów. Początek był naprawdę dobry, potem zaczęłam przeczuwać co wydarzy się dalej i trochę rozczarowałam się tym, że rzeczywiście jest tak, jak myślałam. Za chwilę pojawiła się kolejna fala wielkich emocji (i nadziei), kiedy autor postawił na mocne (i jednak zaskakujące) zakończenie. I wszystko byłoby w porządku. Przyjęłabym do wiadomości zaproponowany finał, gdyby nie to… że nagle wszystko się posypało, pozostało wiele niewyjaśnionych wątków, a to co zostało wyjaśnione miało w sobie wiele niespójności. No tak się nie robi!! Pokładałam w tej książce wielkie nadzieje, lektura była naprawdę emocjonująca, bohaterowie ciekawi, wszystko zapowiadało, że to będzie dobra książka, aż tu nagle finał, który pozostawia zbyt wiele pytań bez odpowiedzi, a także zbyt wiele sprzeczności. Mam wrażenie, że zakończenie zostało na szybko zmienione, ale autor zapomniał o połączeniu tego z wcześniejszymi wątkami.

Bardzo ważnym wątkiem poruszanym w lekturze jest przemoc wobec kobiet. Cieszę się, że Remigiusz Mróz korzystając ze swojej popularności stał się ambasadorem tak ważnej kampanii. A pisząc TAKĄ książkę przyczynia się do nagłośnienia tego problemu. Książkę kończy bardzo mądre posłowie, które trochę złagodziło mój żal, jaki odczuwałam po poznaniu zakończenia historii.



3 komentarze:

  1. Zgadzam się w 100%. Całość godna uwagi. 7/8 książki czyta się na jednym oddechu. Końcówka niestety pozostawia czytelnika z mnóstwem pytań i niejasności. Panie Mróz: no tak się nie robi!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaaaa, proszę bez takich spoilerow! Tu wchodzą ludzie, którzy nie czytali jeszcze tej książki. Chętnie podyskutuję na ten temat, ale proszę edytuj ten komentarz albo będę musiała go usunąć :(

      Usuń

Copyright © 2016 Uwaga czytam , Blogger