17 września

Recenzja: Dwór cierni i róż – Sarah J. Maas


Fantastyka młodzieżowa ma to do siebie, że błyskawicznie wciąga i stanowi dobrą odskocznię od codzienności. „Dwór cierni i róż” to książka porównywana do baśni o Pięknej i Bestii, adresowana do fanów twórczości George. R.R. Martina. „Dwór cierni i róż” to także obietnica podróży do magicznego świata czarodziejskich istot. Co z tego okazało się prawdą?

Główna bohaterka – Feyra poluje, aby zapewnić byt swojej rodzinie. Podczas jednej z wypraw do lasu zabija ogromnego wilka, który okazuje się być faerie, czarodziejską istotą zza muru oddzielającego świat ludzi. W ramach zadośćuczynienia musi udać się na resztę swojego życia za mur, do Prythianu. Goszcząc na dworze pochodzącego z Wysokiego Rodu Tamlina poznaje prawa rządzące Prythianem, ale również Tamlina – bestię, która zabrała Feyrę z jej ubogiej chaty. Sprawy, jak to zwykle bywa w zaczarowanych miejscach, komplikują się. Prawdziwa akcja rozkręca się mniej więcej w połowie książki. Główna bohaterka staje przed koniecznością dokonania trudnych wyborów i podejmowania odważnych decyzji.

Mocną stroną powieści Pani Maas jest wykreowany przez autorkę świat – Prythian. Dwory składające się na tę zaczarowaną krainę odpowiadają porom roku (Dwór Wiosny, Dwór Lata, Dwór Jesieni), a także porom dnia i nocy (Dwór Nocy, Dwór Dnia, Dwór Świtu). Autorka doskonale operuje słowem przedstawiając stworzony przez siebie świat. W książce nie brakuje barwnych opisów Dworu Wiosny, który zachwyca i stwarza wrażenie krainy mlekiem i miodem płynącej. Jednocześnie opisy te w ogóle nie nużą – udało się zachować tu odpowiednie proporcje. Świat pełen magicznych istot, gdzie króluje magia i wszystko jest możliwe sprawiał, że ilekroć sięgałam po tę lekturę czułam się jakbym wyruszała w podróż do tego świata.

To co mnie osobiście nie przekonało, to kreacja głównej bohaterki. Feyra jest narratorką powieści, daje nam się zatem świetnie poznać, za każdym razem przedstawia nam swój tok rozumowania. A muszę przyznać, że wielokrotnie zachowuje się irracjonalnie. Na początku jest bardzo (ale tak naprawdę bardzo) irytująca. Potem się trochę rozkręca, ale do końca tomu nie udało jej się zatrzeć tego pierwszego wrażenia. Pozostali bohaterowie są o wiele bardziej interesujący.


Autorka sprawnie żongluje znanymi motywami układając je w nową, dość zgrabną historię. Mamy elementy znane z baśni: bestia, klątwa i miłość oparta na pokonywaniu uprzedzeń, jest też oczywiście zła królowa i czyhające niebezpieczeństwo. Zdarzenia z pozoru bezsensowne i nielogiczne z czasem układają się w pogmatwany kłębek zdarzeń prowadząc w końcu do rozwiązania. 

Choć nie dane było mi sięgnąć po książki George. R.R. Martina, to byłabym daleka od porównywania i autorów i ich twórczości. Poziom zagmatwania wątków choćby w Grze o tron to jednak zupełnie inna liga. Niemniej nawiązanie do motywów z Pięknej i bestii uważam za trafne, a wykreowany magiczny świat stanowi najmocniejszy punkt tej książki. Książka jest na tyle intrygująca, że sięgnęłam po drugi tom z serii. 

1 komentarz:

Copyright © 2016 Uwaga czytam , Blogger